The 100
97 lat po nuklearnej wojnie, która zniszczyła cywilizację, 100 nieletnich przestępców zostaje wysłana na Ziemię aby sprawdzić, czy możliwa jest ponowna kolonizacja planety.
Tak w skrócie wygląda fabuła, a raczej jej początek.
Serial początkowo nie zachwyca, jednak z każdym odcinkiem ogląda się go z coraz większym zainteresowaniem i przyjemnością. Niezamieszkana przez tyle lat Ziemia zmieniła się znacznie - zdziczała, a fauna i flora rozrosła się i zmutowała. Tytułowa 100-tka ląduje na planecie porośniętej lasami, przypominającej wilgotną puszczę. Z czasem jednak, okazuje się, że nie są tam sami.
Odtwórcy ról nie należą do aktorskiej ekstraklasy, ale ogląda się ich całkiem przyjemnie, tym bardziej, że z odcinka na odcinek widać progres. Bardzo szybko zaczynamy się z nimi zaznajamiać i wczuwać w ich położenie. Oczywiście, jak w niemal każdym filmie czy serialu, będziemy mieć ulubieńców i postacie, którym życzyć będziemy śmierci. Jednak "The 100" świetnie pokazuje, że nie ma dobrych i złych, a o wszystkich naszych wyborach decyduje wiele czynników.
Scenografia według mnie jest na wysokim poziomie i nie mam się do czego przyczepić. Natura śliczna ale zarazem niepokojąca, dobra charakteryzacja i stroje - tym bardziej, jeśli odnieść to do Ziemian.
Nie tylko w grze aktorów, ale i całej produkcji widać tendencję zwyżkową. Wraz z kolejnymi odcinkami robi się ciekawiej, a sam serial jest robiony z coraz większą dokładnością i starannością. Drugi sezon pozytywnie mnie zaskoczył i oczarował, dlatego też nie mogę doczekać się kontynuacji.
Fabularnie widać kilka niedociągnięć, niektórym rozwiązaniom brak logiki, ale całościowy efekt jest naprawdę dobry.
Zdecydowanie warto zobaczyć - nawet jeśli "The 100" nie wciągnie was po kilku pierwszych odcinkach.
Ocena 8/10
--> ZWIASTUN <--
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz