poniedziałek, 12 stycznia 2015

Recenzja filmu Wiecznie Żywy

Wiecznie Żywy [ang. Warm Bodies]
Główny bohater mógłby być zwykłym nastolatkiem z całkiem dobrym poczuciem humoru, kolekcjonującym różne przedmioty życia codziennego, gdyby nie jedna ważna sprawa - jest zombie. 
Powłóczy nogami, wydaje nieartykułowane jęki i żywi się ludzkim ciałem, za najsmaczniejszy kąsek uznając mózg. Z wyglądu nie różni się zbytnio od zombie świetnie znanych nam z innych filmów, jednak jest swego rodzaju filozofem, rozmyślającym nad sensem własnej egzystencji. 
Pewnego dnia, razem z grupką pobratymców, wybiera się do centrum miasta w poszukiwaniu pożywienia. R. natrafia na dziewczynę, której, o dziwo, nie ma ochoty pożreć. Zabiera ją ze sobą na zamieszkałe przez zombie lotnisko i ukrywa w jednym z samolotów, który sam na codzień zamieszkuje. Para stopniowo poznaje się bliżej, a reżyser ukazuje ich relację jakby byli zwykłą parą nastolatków.

Wiecznie Żywy to komedia romantyczna i kolejna wariacja na temat Szekspirowskiego duetu Romea i Julii, tym razem osadzona w świecie zombie apokalipsy. 
Jest wypełniona dobrym poczuciem humoru, romantycznymi momentami i chwilami napięcia - wolna jednak od typowej grozy i strachu znanego z filmów tego gatunku. Smaczku dodają niezłe ujęcia i montaż, dobra muzyka w tle i gra aktorska (w rolę R. wcielił się Nicholas Hoult znany z serialu "Skins" czy filmów takich jak "Samotny mężczyzna" i "X-Men: Pierwsza klasa")
Historia pokazuje, że miłość czyni cuda, chociaż dla tych, którzy przekroczyli pewną granicę, nie ma już powrotu.

Jest to naprawdę niezły film, jeśli tylko zasiądziemy do niego z odpowiednim podejściem i lubimy klimaty zombie połączone z dobrym humorem. Myślę, że dla fanów tej tematyki jest to tytuł warty obejrzenia.
Ocena: 7/10 
--> ZWIASTUN <--

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz